„The energy bus”

&

Napisałem już kilka recenzji dla Asystenta Trenera. Pomyślałem, że bardzo często podejmowałem się tematów ciężkich i skomplikowanych. Takich, które wymagają skupienia i przestudiowania. Poziom trudności wzrastał, gdy dana książka była w języku angielskim. Czy mogło to zniechęcać?

Oczywiście, ale jednocześnie mogło być wyzwaniem. W to rozwiązanie wierzę, że potrafiłem zachęcić Ciebie do wymagających książek. Robiąc podsumowanie moich dotychczasowych wpisów stwierdziłem, że czas na prostą książkę. Kiedy polecono mi pozycję tego autora, pomyślałem, że to kolejna z cyklu trudnych. Ku mojemu, nie tyle zaskoczeniu, co małemu zadowoleniu trafiła mi się przyjemna i lekka w odbiorze książka.

W piłce nożnej bardzo często mówi się o sprawach wielce skomplikowanych taktycznie. Wymagających idealnego połączenia wielu zróżnicowanych trybików. Nie zawsze to działa, ale odkąd piłka nożna istnieje, kolejne pokolenia będą próbować w dążeniu do ideału.

Guardiola mówi, że ideału nie ma, ale będzie do niego dążył. On też czasami przegrywa. Ty i ja również od czasu do czasu przegramy. Mimo to kolejne pokolenia próbują swoich sil w futbolu. Czy to po stronie piłkarzy czy trenerów. Moje i Twoje pokolenie też podejmuje próby. Chcąc osiągać sukces w biznesie futbolowym musisz być częścią dobrego i zgranego zespołu. Wszystko zaczyna się jednak od podstawowej komórki, jednostki – Ciebie.

Jon Gordon w bardzo prosty sposób, wręcz obrazkowo, maluje Ci podstawowe znaczenie bycia pozytywnym względem siebie. Historia bohatera, który stoi w obliczu bardzo ważnej prezentacji w pracy. Jak można się domyśleć, główny bohater przypowieści jest w środku cyklonu życiowego. Wszystko przeciwko niemu. Małżeństwo, dom, dzieci i nawet pechowa opona w samochodzie, która zmusza go do użycia komunikacji miejskiej. Konkretnie autobusu.

Tak prozaiczna, dla wielu z nas, sytuacja dla narzekającego George’a była podróżą w nieznane. Resztę przypowieści zostawiam Tobie. Czytając książkę, nie mogłem się opędzić od skojarzeń z moją emigracją. Ile ona mnie nauczyła. I nie mam na myśli języka czy picia herbaty z mlekiem – tego połączenia akurat szczerze nienawidzę.

Każdy dłuższy wyjazd z Polski otworzył przede mną pewien obraz ludzi, z którym w Polsce trudno obcować. Emigracja do Londynu zniszczyła we mnie wiele stereotypów. Tych dotyczących innych osób i tych moich wewnętrznych. I bardzo się z tego powodu cieszę. Kiedy czytałem tę książkę i poznawałem kolejnych asystujących bohaterów to mierzyłem się ze swoimi wspomnieniami.

„THOUGHTS ARE MAGNETIC. WHAT WE THINK ABOUT WE ATTRACT”.

W małym szokiem, że ludzie w naturalny sposób mogą być po prostu pozytywnie nastawieni do życia. Bez drugiego dna, bez zobowiązań i ukrytych planów. Tak po prostu. Tak samo jak George, w wielu aspektach sam siebie postawiłem przed nieznanym. Do takiego doświadczenia potrzebna jest zasadnicza kwestia mentalna: głowa otwarta na nowe doświadczenia. A my Polacy mamy raczej osobowości „oblężonej twierdzy”. Oczywiście wiąże się to z historią, rozbiorami itd. Ale tak samo oczywiste jest, że musimy wyjść z kokonu martyrologii. Kiedyś przeczytałem fantastyczne zdanie o reprezentacji Chorwacji – „oni na każdy stadion wchodzą razem z bramą”. Przepraszam za brak autora, ale w tym wypadku pamięć zawiodła. Dlaczego my nie potrafimy odważyć się chcieć i być w tej odwadze pozytywnymi?

„REMEMBER, YOU HAVE ONLY ONE RIDE. THROUGH LIFE SO GIVE IT ALL YOU GOT AND ENJOY THE RIDE”

Kiedy natrafiłem na ten cytat to skojarzyłem sobie pewien zakład filozoficzny – „Zakład Pascala”. Rozumowanie przedstawia zakład człowieka niewierzącego, umierającego, który w obliczu śmierci zaczyna wierzyć w Boga, bo ten i tak mu wybaczy wszelkie grzechy jako temu nawróconemu. Generalnie nie ma nic do stracenia, prawda? Ta książka nie mówi o śmierci. Pokazuje codzienne życie normalnego mężczyzny. Takiego jak my. Ale on stanął przed wyborem: wóz albo przewóz. W mniej problematycznej sytuacji.

Książka ma wersję polską, ale angielska jest tak prosta w odbiorze, że naprawdę polecam w oryginale. Jak przełamywać się językowo, to przy pozycji o takim poziomie trudności, niskim. Kiedy George przejdzie etap wewnętrznego przełamania, będzie miał kolejne wyzwanie przed sobą. Swój zespół. Niechętny do działania, negatywnie nastawiony do siebie nawzajem. Akcja się zawiązuje. Wreszcie.

Teraz już naprawdę nic nie zdradzę, wybacz. Poniosło mnie. Ale tak właśnie czyta się tę książkę. Może ponieść i skończysz ją bardzo szybko. Naprawdę Easy!

„EVERY MORNING YOU HAVE A CHOICE. ARE YOU GOING TO BE A POSITIVE THINKER OR A NEGATIVE THINKER?”

Za każdym razem, kiedy kończę daną książkę zastanawiam się – czytać następną czy odpuścić. A Ty? Kiedy skończysz czytać tę, którą czytasz, to po jaką książkę sięgniesz?

Czy namówiłem Cię na wejście do autobusu pełnego Energii?

„The Energy Bus: 10 Rules to Fuel Your Life, Work and Team with Positive Energy.” , 2007

Autor

O Autorze

Dodaj komentarz